Nieudana próba stabilizacji na Wall Street
Na Wall Street poniedziałkowa sesją mogła stać się sesją kluczową. Był to sprawdzian tego, czy piątkowa wyprzedaż to była tylko przeniesiona z rynków rozwijających się chwilowa panika, czy też zanosi się na coś trwałego. Kolejny spadek potwierdzałby ten ostatni scenariusz. Bardzo mocne odbicie (ponad półtora procent) dawałoby szansę bykom, a odbicie nieznaczne stawiałoby znak zapytania.
Gracze niespecjalnie kierowali się informacjami z gospodarki. Opublikowane w poniedziałek raporty makro miały niewielkie wpływ na nastroje. Wstępny odczyt indeksu PMI dla amerykańskich usług w styczniu wyniósł 56,6 pkt. (poprzednio 55,7 pkt.). Raport o grudniowej sprzedaży nowych domów pokazał spadek o 10,8 proc. (oczekiwano spadku o 1,5 proc.).
Wall Street rozpoczęła sesję od próby odbicia, ale prawie natychmiast podaż zdusiła rynek i indeksy zaczęły spadać. Spadały tak przez trzy godziny. Indeks S&P 500 tracił już blisko jeden procent, a NASDAQ ponad półtora procent. Od tego momentu, po wyrysowaniu świecy-młota na S&P 500 indeksy zaczęły redukować skalę spadku.
Półtorej godziny przed końcem sesji S&P 500 barwił się już na zielono, a NASDAQ tracił nieco ponad pół procent. Niewątpliwie pomagało bykom to, że ustabilizowała się turecka lira (na skutek interwencji i zapowiedzi banku centralnego Turcji) i argentyńskie peso. Jak się okazało to nie wystarczyło. W końcówce doszło do wyprzedaży. S&P 500 stracił niewiele, ale NASDAQ blisko jeden procent. Gracze boją się tego, że byle powód może znowu przecenić rynki rozwijające się, a to znowu odbije się na Wall Street.
GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję od spadku indeksów. WIG20 szybko ustabilizował się na poziomie niższym o niecały procent poniżej piątkowego zamknięcia, ale MWIG40 i SWIG80 spadały mocniej. Obóz niedźwiedzi hamowało spokojne zachowanie innych giełd europejskich.
Jednak po publikacji indeksu Ifo, kiedy gracze europejscy zobaczyli, że dobre dane rynkom nie pomagają, WIG20 wyłamał się ze stabilizacji dołem i zaczął tracić blisko półtora procent. W tym samym czasie indeksy we Francji czy w Niemczech spadały o mniej niż pół procent.
Po godzinie zmniejszające się spadki na tych właśnie giełdach zaczęło powoli redukować skalę spadków w Warszawie. Jeszcze bardziej pomagał zwrot widoczny na rynku walutowym. Do przełomu doszło przed pobudką w USA. Wtedy to popyt zaatakował i błyskawicznie zredukował spadki WIG20 o połowę. Potem przez krótki czas było jeszcze lepiej. Po pobudce w USA WIG20 przełamał bez problemu poziom neutralny i zabarwił się na zielono.
Po tym wybuchu popytu na rynku zapanował spokój połączony z powolnym osuwaniem się indeksów. Początek sesji w USA nie pomógł bykom i dzień zakończyliśmy spadkiem WIG20 o 1,25 proc. Dla posiadaczy akcji pocieszające jest tylko to, że jak widać byki postanowiły bronić wsparcia z piątku 10. stycznia (2.304 pkt.).
Piotr Kuczyński
Główny Analityk
Xelion
Może to Ci się spodoba
Europejskie szaleństwo
Amerykanie w czwartek mieli problem. Publikowane w Chinach, Niemczech i w całej strefie euro indeksy PMI pokazywały ponury obraz, co zdecydowanie kazało akcje sprzedawać. Jednak indeksy w Europie gwałtownie rosły,
Poranny komentarz walutowy – początek tygodnia z większą zmiennością
Poniedziałkowy poranek przynosi większe trendy na parach z dolarem australijskim, a to za sprawą rozczarowujących danych z tamtejszego rynku nieruchomości. Dolar australijski traci obecnie na wartości do dolara amerykańskiego -0,66%.
Serię danych czas zacząć
Kalendarz rynkowy na bieżący tydzień jest wyjątkowo obfity. Choć dwie z trzech głównych pozycji to banki centralne (Fed i EBC), to czeka nas również seria danych makroekonomicznych. Przede wszystkim będą
0 Comments
Brak komentarzy!
You can be first to comment this post!