Poczekajmy na maj
Dzisiejsza sesja prawdopodobnie nie przyniesie większych emocji, choć będzie sporo danych makroekonomicznych. Na te o kluczowym znaczeniu trzeba jednak będzie poczekać do piątku. Na świecie wciąż nie widać oznak zbliżania się korekty, ale maj ma w tym zakresie spore tradycje.
Niejednoznaczne informacje napłynęły z Japonii. Indeks PMI dla tamtejszego przemysły wzrósł z 50,4 do 51,1 punktu, z 4,3 do 4,1 proc. zmniejszyło się bezrobocie. Największym zaskoczeniem był= sięgający aż 5,2 proc. skok wydatków gospodarstw domowych (spodziewano się ich wzrostu o 1,8 proc). Jednocześnie równie nieoczekiwanie sprzedaż detaliczna zmniejszyła się o 0,3 proc. (oczekiwano wzrostu o 0,7 proc.). Rozczarowała także produkcja przemysłowa, zniżkując o 7,3 proc. Reakcja inwestorów była także niejednoznaczna. Nikkei tracił 0,2 proc.
Nie udały się zakupy Niemcom. Sprzedaż detaliczna spadła w marcu o 2,8 proc., ponad dwukrotnie mocniej niż oczekiwano i mocniej niż w lutym. Jedyna nadzieja w niewielkiej poprawie indeksu zaufania inwestorów, który wzrósł z 6 do 6,2 punktu. Pozostałe informacje będą dotyczyć stopy bezrobocia. Zza oceanu napłyną informacje dotyczące cen domów, zaufania konsumentów i wskaźnika aktywności gospodarczej w rejonie Chicago. Po południu możemy więc oczekiwać nieco bardziej dynamicznych ruchów na rynkach.
Poniedziałkowa sesja na Wall Street przyniosła ponowny atak S&P500 na rekord wszech czasów. Ponownie nieudany, choć zabrakło niespełna jednego punktu. Cofnięcie się indeksu w końcówce handlu nie zrobiło najlepszego wrażenia. Widać to także po dzisiejszym porannym spadku kontraktów terminowych. Warto podkreślić, że atakowanie rekordowo wysokich poziomów w historii przebiega jakby od niechcenia i nie motywuje żadnej ze stron rynku do bardziej zdecydowanych działań.
Patrząc na amerykańską giełdę z nieco większego dystansu, nie sposób nie zauważyć, że kwiecień był szóstym z rzędu miesiącem zaliczonym na konto byków. Podobna sytuacja miała miejsce od jesieni 2011 r. do wiosny 2012 r. W ubiegłym roku spadkowa korekta zaczęła się w kwietniu, a jej zasadnicza część dokonała się w maju (spadek o 6,3 proc.). Nie można wykluczyć, że historia się powtórzy. Trzeba więc bacznie obserwować, czy obecny prawie szczyt nie okaże się podwójnym szczytem, zapowiadającym spadki.
Na giełdach europejskich poniedziałkowe dobre nastroje mogą dziś zostać nieco skorygowane, jeśli informacje gospodarcze okażą się gorsze od oczekiwań. Wczoraj najbardziej cieszyli się inwestorzy w Paryżu, gdzie indeks zyskał ostatecznie 1,5 proc., co prawdopodobnie było reakcją na poprawę sytuacji na rynkach najbardziej zagrożonych państw naszego kontynentu. Wskaźniki w Atenach, Madrycie i Mediolanie zyskały po około 2 proc.
Z obserwacji sytuacji na warszawskim parkiecie, można odnieść wrażenie, że to nasza gospodarka jest poważnie zagrożona. Choć jest w tym stwierdzeniu nieco prawdy, to reakcja inwestorów wydaje się przesadzona. Od kilku dni mamy do czynienia z mozolnymi próbami zakończenia trwającej od początku roku tendencji spadkowej. Miniony tydzień przyniósł wzrost WIG20 o 0,7 proc. Kwiecień kończy się jednak prawie 3 proc. zniżką. Gdyby maj przyniósł korektę na giełdach światowych, trudno nam będzie przełamać złą passę.
Wczorajsze spore zwyżki w segmencie blue chips koncentrowały się na tych mniej znaczących spółkach. Liderami wzrostów były papiery Boryszewa, Eurocash, Synthosu, Kernela, GTC. Spośród tuzów nieźle spisywały się jedynie akcje PZU, PGE, Tauronu i Telekomunikacji Polskiej. Wciąż nie widać większego kapitału, który interesowałby się naszym rynkiem. A jak wygląda rynek bez kapitału, mamy okazję obserwować od kilku miesięcy.
Roman Przasnyski, Open Finance
Może to Ci się spodoba
Komentarz walutowo-makroekonomiczny
Kluczowe wydarzenia minionego tygodnia Ostatnie dni przyniosły nam pogłębienie strat złotego na parze z amerykańskim dolarem. W piątek para USDPLN osiągnęła poziom 3,2955 PLN/USD notowany ostatnio w lipcu 2013 r.
Fed pod lupą
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż zwrot w polityce monetarnej USA może być wydarzeniem roku na rynkach finansowych. W komunikacie po ostatnim posiedzeniu znalazło się zdanie, iż Komitet dopuszcza zmiany w
Dolar najdroższy do japońskiego jena od lipca 2007
Euro (EUR) spadło do poziomu 1.2281 po czym odbiło się do poziomu 1.2455 w stosunku do dolara amerykańskiego (USD). Mario Draghi powstrzymał się wczoraj od zwiększenia ilości środków stymulacyjnych. Możliwe,
0 Comments
Brak komentarzy!
You can be first to comment this post!